Historia
Za górami, za lasami...
...pośród krainy Pomorza Zachodniego posadowiono wieś Bełczną, wieś o średniowiecznrodowodzie, która i swoją czarownicę Sydonię miała, i dla równowagi zacnego pastora. Pastor wniósł dom naprzeciwko kościoła. Ogród obsadził drzewami. Niektóre z nich po dziś dzień rosną i oczy gospodarzy cieszą. Latem cień i chłód gościom dają, a wędrownemu ptactwu schronienie. Tutejsze lipy wielkością dorównują tym z Czarnolasu, a gdy kwitną, zapach cudowny wokol roztaczają, roje pszczół wabiąc, pożytek z nektaru w prezencie owadom darując.
Pastor wiódł we wsi prym. Szacunkiem i uznaniem kolicznej ludności się cieszył. O trzódke parafialną dbał bowiem, jak ojciec najlepszy.Dzieciom w szkółce niedzielnej o ziemi prawił o ojcach i sile tradycji. Gospodynie rzemiosła domowego uczył. A to jak kapustę kisić, aby do przednówka jędrna i biała przetrwała, jak ogórki do beczek upychać i na kiszone nastawiać, jaka mąka lepsza do żuru, a która do pieczenia chleba. Gospodarzom natomiast zdradzał tajemnice z innego, ciemnego świata. Uczył ich, jak wypalać i nastawiaćmocne trunki. Nieskorych do nauki za karę w piwnicy swojego domu zamykał. Niektórzy jednak cieszyli się z tego i sami, nieprzymuszeni do piwnicy włazili! Jakiś zapach bowiem miły, wcześniej im nie znany, rozchodził się po domostwie pastora.
W piwnicy, we wnęce pod schodami, na hakach wisiały wędzone śliwką, suszone kiełbasy, na półkach z surowych desek pyszniły sie marynaty, a w najdalszym i najciemniejszym kącie, w omszałych ze starości flaszkach, gotowe od dawna na przejście najwyzszej jakości próby, certyfikatu siły i tradycji, stały nalewki...
I tak oto historia Dworku Tradycja, gdzie do dziś wierzymy i pichcimy według tradycyjnych przepisów, nie zmieniając nic, ani nic nie dodając, ani nie ujmując...